Zadzwoniwszy po pomoc zabraliśmy konia.Kiedy wyzdrowiał go na lonże weterynarz:
Powiedział do mnie:
-Koń może jeździć ale umiarkowanie
-Dobrze
Zapłaciliśmy mu i poszedł.Poszedłem na pastwisko do Gali i Brutusa(tak go nazwaliśmy). Oni świetnie się dogadywali więc byłem zadowolony.Wziąłem marchew i im dałem.Nagle zobaczyłem,że on za mną idzie więc postanowiłem wziąć go i przetestować.Okazało się,że jest świetny w ujeżdzeniu więc zapisaliśmy się na zawody.
Wygraliśmy i pochwaliliśmy się Arturowi.
(Artur?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz