Chodziłam sobie po nowej stadninie.W oddali widziałam jak pasą się moje konie.Podeszłam tam po jakimś czasie.Moja biała sukienka do kolan była idealnym ubraniem na tak upalny dzień.Przy zagrodzie stał Eden.
-Hej konisiu.-uśmiechnęłam się i pogłaskałam go po pysk.Koń zarżał radośnie.Usłyszałam za sobą kroki.Odwróciłam się.
Artur?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz