Któregoś razu poszedłem do Galicjanki aby ją umyć bo się wytarzałam w błocie.Kiedy ją czyściłem podszedł Artur i powiedział:
-Cześć Kaneki
-Cześć Arutur
-Jedziemy na przejażdżkę?
-Dobra
Osiodłaliśmy konie i ruszyliśmy sobie.Zaczęliśmy się ścigać nagle naszym oczą ukazał się ranny koń
Krzyknąłem:
-Co robimy?
(Artur?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz